środa, 4 września 2013

REJESTRACJA

Był piękny, majowy dzień. Z wyciągniętymi na słońcu nogami, popijałam poranną kawę, kiedy nagle przypomniałam sobie, że miałam umówić się na wizytę lekarską.
Wzięłam więc do ręki telefon, leniwie wybierając numer … Zajęte. Dziesięć prób połączenia się z numerem na szpitalną rejestrację. Dziesięć prób, nieudanych. Piętnaście minut później … wciąż zajęte. Kawa wypita, noga w nerwowym odruchu poczęła stukać o krzesełko, brwi zebrały się w jedną, usta ześciubiły w dziubek, dzwonie … ZAJĘTE!
Dwadzieścia minut później … Alleluja! Jest sygnał!
- Dzień dobry, rejestracja – słyszę miły, młody, damski głos w słuchawce.
Zaskoczona połączeniem, jąkającym się głosem ledwo co jestem w stanie wydusić:
- Dzień dobry.
- Dzień dobry, słucham?
- Eee … Chciałam zapytać, czy jest możliwość umówienia się na wizytę do Pani doktor XYZ?
Nie zdążyłam dokończyć nazwiska Pani doktor, a już otrzymałam informację, że:
- Na listopad.
To się nazywa szybkość komunikacji, pomyślałam uśmiechając się w duchu. ALE, ALE! Jak to na listopad? Komórki mózgowe zaczęły pracować szybciej, liczę … czerwiec, lipiec, sierpień, wrzesień, październik, listopad …
- Ale to dopiero za pół roku?! - Mówię pół roku, bo wydaje mi się, że brzmi to bardziej dramatycznie.
- A nie da się coś wcześniej? – pytam, nie odpuszczam.
- Proszę przyjść w czwartek, na siódmą rano. Pani doktor XYZ przyjmie pięć osób.
- Aha. Dziękuję. Do widzenia.
- Do widzenia.
Miły, młody, damski głos rozłącza się, a ja z telefonem przy uchu trwam jeszcze dłuższą chwilę, nie wierząc temu, co tu przed chwilą zaszło. ŚWIAT MI SIĘ ZAWALIŁ!
ZA PÓŁ ROKU?! Przecież dzwoniąc na rejestrację, nie dzwonię z myślą umówienia się na za rok, czy nawet za pół roku! Miałam nadzieję na bardziej przyziemny termin jak … ten tydzień, ewentualnie przyszły, ale listopad?! Mamy MAJ! MAJ na Boga!
Skąd mam wiedzieć co będzie za pół roku? Może zginę pod kołami ciągnika albo walca, czy innego mechanicznego pojazdu … motoroweru chociażby. Może przygniecie mnie kamień albo zakrztuszę się krówką ciągutką. A może poznam mężczyznę mojego życia i wyjadę z Nim na wschód, północ, czy gdziekolwiek … do Patagonii na przykład. Cholera! Pół roku?! W pół roku to ja mogę być prawie w pół ciąży, zrobić karierę, albo złamać nogę na Kasprowym.  A co jeśli jestem ciężko chora i to pół roku, to ostatnie pół roku mojego życia?!
RATUNKU! Służba zdrowia zabija, nie leczy!
Gdy zdziwienie, osłupienie i niedowierzanie, przeszło w zastanowienie i strach, zrobiłam sobie jeszcze jedną poranną kawę i patrzyłam przed siebie w dal myśląc, że trzeba mi było jednak studiować tę medycynę.



P.S
Polska Służba Zdrowia - Enjoy ! :D  z pozdrowieniami, cudownie uleczony Edek :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz